2008-03-18

Tany tany

Jak rozkręciliśmy imprezę u Dziadków:

... Jakubi rozpoznaje sprzęt...


... Wybiera odpowiednią muzykę...


.. Ja nadzoruję, czy wszystko OK. Do tego ostatnia energetyczna przekąska...



...I od razu radosny nastrój...



...i raz dwa trzy...


...tany tany do białego rana!

2008-03-11

U Misia

W niedzielę odwiedziłem Misia. To mój nowy kolega. Tylko mój, bo Fikuś go nie odwiedzał i został z tatą w domu. Misio ma fajne zabawki, duży młotek, grającą żabę. I zjadłem mu wszystkie melony i ananasy. Pysznie było. I jeździłem na takim dużym koniku! Następnym razem Misiu jak do nas przyjdziesz to pozwolę Ci pojeździć na moim autku. Ale króciutko. No bo to w końcu moje autko, prawda?





2008-03-06

Pogadajmy!

Właśnie. Ostatnio ciągle sobie gadamy. A to o tym a to o tamtym. Ostatnie tematy, które nas zainteresowały
- czapa (to że czapa zawsze mile widziana)
- żaba (to że wszędzie pełno żab, nawet mam jedną w plecaku!)
- baba auto brum brum (to że wczoraj przyjechała do nas babcia i ma czerwone auto)
- jedzie jedzie (to jak pędzę moim wozem)
- mama kaka (to jak jestem głodny)
- daj daj (to jak coś daję Kubiemu)
- okula (to jak chcę założyć swoje okulary słoneczne)
- kri kri (to jak jakubek chce rysować kredkami)
- ko (to jak widzimy kota)
- gra (to jak tata ma mi zdjąć syntezator do grania)
- myj myj (to jak chcemy się popluskać i ogólnie wszystko co wygląda na wodę)
- no i odpowiednio mama tata baba dziadzia ciocia - w zależności kto jest pod ręką i coś może nam załatwić.

W ramach nauki czytania - na początek wskoczyła literka A i B. Takie są akurat na naszym żółtym autobusie. Z tego też względu na wszystkie inne literki też mówię Be, ale przecież wiadomo w czym rzecz..

2008-03-05

Aaaa... Kuapki dwa...

Jak na porządne duże chłopaki przystało nie mamy już szczebelków w łóżeczkach. Zamiast tego mamy szczebelkowego tatusia! ;) Trochę się musi rozciągnąć, ale dobrze mu to zrobi. Mama ma inne sposoby, ale nie chce zdradzić tacie jakie. Więc nie ma lekko! hihi.

Już nie foczki... ;)

Przyszedł czas na coś lepszego niż foczki. Tym razem są to francuskie ciastka cioci Yoanny. Normalnie aż tata dał się zaprosić jak się dowiedział. I zjadł prawie wszystkie. Co mama udokumentowała na poniższym zdjęciu.



W tym czasie my cichaczem wymsknęliśmy się z dużego pokoju w poszukiwaniu kota. Kot był chyba zaprawiony w kontaktach z bliźniakami. Bo schował się skutecznie. Gdzieś pod tapczan czy co. I próbowaliśmy go kilka razy zaskoczyć ale się całkiem nie dało. Na szczęście ciocia Asia obiecała tacie nowe ciastka, więc może znowu niedługo zapolujemy na tego kota. Kici kici. No chodź tu!