Do ulubionych zwierzątek dołączyły foczki. Poznaliśmy je podczas sylwestra na Helu. Niesamowite, że nie jest im zimno w tej wodzie. I mają takie śmieszne głowy.
2008-01-30
Śmigam
Muszę się w końcu pochwalić. Ja już nie tylko drepczę, chodzę, tuptam czy łazikuję, ja po prostu śmigam! Daje to zdecydowanie większe możliwości
1. Mogę uciec mamie kiedy chcę.
2. Jak mama ma dobry refleks to czasami mnie złapie.Ale to tylko na chwilę...
3. Jak ją bardzo zmęczę to mnie nie goni i mogę się zająć własnymi sprawami...
4. Różne sprytne sposoby, jak na przykład przywiązanie mnie do balonika, na dłuższą metę też się nie sprawdzają...
5. A jakby co to zawsze mogę poprosić o pomoc Jakubka. Ucieknie sobie w drugą stronę i mam spokój hihi :)
1. Mogę uciec mamie kiedy chcę.
2. Jak mama ma dobry refleks to czasami mnie złapie.Ale to tylko na chwilę...
3. Jak ją bardzo zmęczę to mnie nie goni i mogę się zająć własnymi sprawami...
4. Różne sprytne sposoby, jak na przykład przywiązanie mnie do balonika, na dłuższą metę też się nie sprawdzają...
5. A jakby co to zawsze mogę poprosić o pomoc Jakubka. Ucieknie sobie w drugą stronę i mam spokój hihi :)
2008-01-15
Fura
2008-01-03
3600km
Koniec roku zobowiązuje. Aby go dobrze podsumować zrobiliśmy taki krótki świato-przegląd. Jakieś 3600km w poziomie i 3200m w pionie w dwa tygodnie. To znaczy najpierw pojechaliśmy na południe. Na taką wysoką włoską górę, taką ze śniegiem, sankami i pizzami z oliwkami. Potem dla odmiany pojechaliśmy na północ - nad morze, takie z Helem, fokami, smażonymi rybami i wesołą dyskoteką z balonami i chrupkami.
Całkiem fajnie to wyszło. Co prawda Babcia Krysia się dziwiła, że daliśmy się tak wyciągnąć. Bo niby to inne dzieci wolą siedzieć sobie spokojnie w domu. Ja wiem? U nas nie ma ani fok, ani takiej pysznej pizzy ani nie można się tak rozpędzić na sankach z góry. Uzgodniliśmy z Jakubem, że co roku będziemy sobie tak sprawdzać i zdecydujemy co najlepsze. I wcale się nie dziw babciu. Tylko się pakuj i zabieraj z nami, wtedy sama ocenisz. Jakoś Monika z Arturem dali się namówić na tą włoską pizzę i też im się podobało. A nad morze to wyciągnęliśmy jeszcze większą gromadkę. A teraz możemy sobie spokojnie odpoczywać.
Prezentujemy więc kilka ważniejszych faktów. Dzisiaj pierwsza część o sportach zimowych.
Wyścigi saneczkowe. Nasze sportowe sanki sprawdziły się doskonale w alpejskich warunkach. Sport ten nie jest łatwy, wymaga zaprawy, dobrej techniki i sprawdzonej ekipy. My mieliśmy wszystko co trzeba.
1. Tu nasi pomocnicy wprowadzają nas na tor i przygotowują płozy. Odpowiedni smar ma kolosalne znaczenie.
2. Tu osobiście sprawdzamy śnieg na trasie.
3. Tu uzgadniamy z sędzią warunki i organizację trasy oraz oznaczenia zawodników. Ja Fiko - szalik różowy. Jakuś - szalik błękitny. Reszta stroju czyli kombinezon identyczna, zgodna z normami.
4. Tu kamerze udało się uchwycić nas w akcji przy prędkości 78km/godzinę. Zauważyć można sportowe odchylone sylwetki. To wynik długich intensywnych treningów. Moje mocne strony to głównie wiraże, zakręty i przechyły. Jakubek jest bardziej wytrenowany na prostych odcinkach.
5. A tu po wyścigu - zasłużony posiłek regeneracyjny :)
Całkiem fajnie to wyszło. Co prawda Babcia Krysia się dziwiła, że daliśmy się tak wyciągnąć. Bo niby to inne dzieci wolą siedzieć sobie spokojnie w domu. Ja wiem? U nas nie ma ani fok, ani takiej pysznej pizzy ani nie można się tak rozpędzić na sankach z góry. Uzgodniliśmy z Jakubem, że co roku będziemy sobie tak sprawdzać i zdecydujemy co najlepsze. I wcale się nie dziw babciu. Tylko się pakuj i zabieraj z nami, wtedy sama ocenisz. Jakoś Monika z Arturem dali się namówić na tą włoską pizzę i też im się podobało. A nad morze to wyciągnęliśmy jeszcze większą gromadkę. A teraz możemy sobie spokojnie odpoczywać.
Prezentujemy więc kilka ważniejszych faktów. Dzisiaj pierwsza część o sportach zimowych.
Wyścigi saneczkowe. Nasze sportowe sanki sprawdziły się doskonale w alpejskich warunkach. Sport ten nie jest łatwy, wymaga zaprawy, dobrej techniki i sprawdzonej ekipy. My mieliśmy wszystko co trzeba.
1. Tu nasi pomocnicy wprowadzają nas na tor i przygotowują płozy. Odpowiedni smar ma kolosalne znaczenie.
2. Tu osobiście sprawdzamy śnieg na trasie.
3. Tu uzgadniamy z sędzią warunki i organizację trasy oraz oznaczenia zawodników. Ja Fiko - szalik różowy. Jakuś - szalik błękitny. Reszta stroju czyli kombinezon identyczna, zgodna z normami.
4. Tu kamerze udało się uchwycić nas w akcji przy prędkości 78km/godzinę. Zauważyć można sportowe odchylone sylwetki. To wynik długich intensywnych treningów. Moje mocne strony to głównie wiraże, zakręty i przechyły. Jakubek jest bardziej wytrenowany na prostych odcinkach.
5. A tu po wyścigu - zasłużony posiłek regeneracyjny :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)