Dopiero teraz ochłonęliśmy po naszym przyjęciu urodzinowym. A właściwie przyjęciach. Bo było ich aż 4! Pierwsze w dniu urodzin. Potem w sobotę. Potem w niedzielę. I potem jeszcze w poniedziałek. W sumie to dziwne, bo nas jest tylko dwóch, hihi. Więc jak to możliwe??? A już całkiem się pogubiliśmy widząc 5 tortów... W każdym torcie smakowity biszkopot babci i inne pyszności. Najfajniejszy był zamkowy tort i bita śmietana. Pychota!!
No i do tego były baloniki, zwariowane sznurki na lampie i wielki Kuaptikowy napis od Artura. I eleganckie ubranka. Do tego stosowne czapeczki. Naprawdę klasa impreza!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz