W czwartek wpadliśmy z odwiedzinami do Stasia. Wchodzimy do ogrodu, a tam impreza na całego! Tyle dzieci to nigdy na raz nie widzieliśmy! Fiko zaraz zaczął podrywać dziewczyny - dwie na raz. Dziewczyny bardzo sympatyczne, ale ja wolałem zająć się ciastem, które leżało na krzesełku. Złapałem od razu trzy kawałki!! No i mamie było wstyd, że nas takich głodnych przywiozła ;)
Powariowaliśmy na leżaku, kocu, wypiłem wodę z parasola, Fiko zjadł trochę krzaczków. Był tylko jeden problem: tak naprawdę to wcale nie było tam Stasia! Całą imprezę chrapał w domu. I słusznie, bo dobrze się wyspać to najważniejsze!! A goście przyjdą nie raz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz